Dziś nadszedł czas na drugą część moich rozmyślań, rozterek itp. w temacie olejowania włosów.
Ostatnio podzieliłam się z Wami informacjami ogólnymi na temat olejowania, czym jest olej, jakie są jego główne rodzaje oraz czym się kierować przy wyborze.
Tym razem opowiem Wam o bardziej praktycznym użyciu oleju. A zatem:
Jakie były moje początki olejowania?
Zawalona setkami wiadomości o olejowaniu, ja-młoda, początkująca włosomaniaczka stwierdziłam "no dobra, coś w tym musi być". Gdy już po wielu dedukcjach doszłam do wniosku, że moje włosy są wysokoporowate postanowiłam odnaleźć w głębinach internetu odpowiedź na pytanie jaki olej by się do nich nadawał. Przeczytałam gdzieś, że kokosowy. Dobra, próbujemy!
Nie wiem czy zauważyłyście, ale od pewnego czasu olej kokosowy jest coraz bardziej powszechny i łatwo dostępny. Wtedy nie widziałam go tak często i po jego zakup udałam się do sklepu Kuchnie świata. Przy okazji poznałam pracującą tam Natalię- włosomaniaczkę :) rozmowom o olejowaniu nie byłoby końca gdyby nie jej szefowa, która nam przeszkodziła i kazała wracać Natalii do pracy. Akurat tak się złożyło, że była promocja, zaopatrzyłam się więc w spory słój oleju. Miło wspominam ten dzień-lubię poznawać nowych ludzi ( a w dodatku o podobnych zainteresowaniach to już w ogóle) i jako polak-cebulak cieszę się na każdą promocję, więc xd
Kupiłam, wróciłam do domu, nałożyłam, dwie godziny poczekałam, zmyłam. Bez szału. Mimo to, próbowałam nadal. Raz było lepiej, a raz gorzej. Gdy po pewnym czasie olej kokosowy zostawiał na moich włosach brzydki, niedający się rozczesać puch, tak że chyba wizualnie lepiej moje włosy wyglądały przed nałożeniem oleju, niż po stwierdziłam, że chyba coś jest nie tak.
Na razie nie zagłębiałam się w rodzaje olei, ale pomyślałam, że warto wypróbować polecane klasyki jakimi są: olejek do masażu z alterry (miałam wersję z migdałami i papają)
link do kwc |
oraz olej pielęgnacyjny dla kobiet w ciąży Babydream (także rossmannowski):
link do kwc |
Po paru miesiącach regularnego olejowania moje włosy prezentowały się tak:
Zdjęcie w prawdzie jest wykonane z lampą błyskową, ale i tak byłam dumna ze stanu moich włosów, bo uwierzcie, odkąd pamiętam nigdy tak nie wyglądały. Wcześniej szorstkie, matowe sianko (tak, ten blog nie bez powodu tak się nazywa :D ) teraz zaczęły w końcu wyglądać "po ludzku".
No dobrze. Ale co dalej? Jestem osobą, która uwielbia testować nowości, uważam, że warto próbować różnych kosmetyków skoro na rynku mamy tak ogromny wybór, noo i trochę nudzę się, gdy ciągle używam tego samego. Tym razem zamiast pobiec do drogerii wybrałam inne rozwiązanie. Zauważyłam, że produktem bazowym w olejku dla kobiet w ciąży od Babydream jest olej słonecznikowy. Zdziwiłam się, że tak świetny kosmetyk jest na bazie oleju do smażenia xd Stwierdziłam, że warto zrobić test czy faktycznie taki zwykły, kuchenny olej da radę. Co się okazało? Było to moje największe olejowe odkrycie roku. Tak, zwykły, najzwyklejszy olej słonecznikowy działał na moje włosy, tak jak żaden nigdy dotąd. No jakby to powiedzieć.. włosy zawsze po jego użyciu wyglądały dobrze.. (nooo w sumie to..bardzo dobrze, że tak nieskromnie powiem :D). Stąd też poczyniłam kolejne testy, skupiłam się na zwykłych olejach używanych w kuchni, zaczęłam używać oliwy z oliwek, oleju rzepakowego oraz lnianego. Również byłam zachwycona efektem. Wtedy pomyślałam, że czasem faktycznie nie ma sensu kombinować z jakimiś trudno dostępnymi, drogimi jak nie wiem co olejami, skoro pod nosem mamy tak świetnie działające produkty. Zaczęłam się zastanawiać, czemu tak zwykłe i łatwo dostępne oleje rewelacyjnie się u mnie sprawdzają, a tak doceniany kokosowy przy nich wysiada. Wtedy zauważyłam, iż oleje, które najlepiej się u mnie sprawują to oleje wielonienasycone. Olej kokosowy jest olejem nasyconym. Okazało się, że to stąd ta rozbieżność w działaniu. Dzięki temu wiem, że na przykład masło shea (olej nasycony) również ma średnie szanse na powodzenie u mnie, ale za to na mojej liście zakupów jest olej z orzechów włoskich (wielonienasycony), który najprawdopodobniej fajnie się u mnie sprawdzi, przynajmniej tak jak olej słonecznikowy.
I w tym właśnie momencie chcę, żebyście wyniosły z tego małą lekcję- obserwujcie swoje włosy! Same wiecie najlepiej co im odpowiada, a co nie. Róbcie wnioski, łączcie fakty i bądźcie świadomymi włosomaniaczkami, a nie ślepo podążajcie za blogerskimi hitami.
W jaki sposób olejuję włosy?
olejowanie w miseczce - moja ulubiona metoda! Podpatrzyłam ją na blogu Blondeme. Polega ona na parominutowym moczeniu włosów w miseczce z ciepłą wodą, do której dodano porcję oleju. Najprościej mówiąc-bierzecie miseczkę, garnek..czy kto co tam woli xd nalewacie do niej ciepłej wody, tak abyście mogły swobodnie zamoczyć całe włosy. Dodajecie olej- ja na dość długie włosy brałam jakieś 3 łyżki. Troszkę mieszacie i do takiej oto mikstury wkładacie włosy. Czekacie aż dobrze nasiąkną i owijacie je w ręczniczek, czy czepek. Zostawiacie na tyle ile w zwykłej metodzie, czyli maks 2 godziny, po czym nakładacie emulgującą maskę i zmywacie delikatnym szamponem. Stosując tę metodę uzyskałam najlepsze rezultaty. Niestety, mimo że najlepsza, jest troszkę upierdliwa i czasem nie chce mi się jej robić. Ale uczulam, że warto!
Jeszcze jedno- pisałam Wam wcześniej, że ogromne znaczenie ma regularność. Pamiętajcie o tym! Ja w ostatnich miesiącach ze względu na brak czasu, albo najzwyklejsze lenistwo olejowałam włosy góra 1-2 razy na miesiąc. Wcześniej robiłam to przed prawie każdym myciem. Napisałam te posty dlatego, iż żałuję, że to zaniedbałam. Widzę pogorszenie mojego stanu włosów i dopiero teraz, już po popełnionej gafie wiem jak ważne jest regularne olejowanie. Mam nadzieję, że weźmiecie sobie te słowa do serca i nie zaniedbacie tak potrzeb swoich włosów.
Jak zapewne wiecie sposobów na olejowanie włosów jest mnóstwo-czy to na sucho, czy na mokro. Dla każdego znajdzie się jakaś optymalna metoda. Opiszę Wam te, które sprawdzają się u mnie- powinny więc być odpowiednie dla większości kręconych i falowanych włosów. Oto one:
olejowanie na mokro - włosy przed nałożeniem oleju delikatnie zwilżamy. Nakładamy olej na pojedyncze pasma włosów. Zostawiamy na ok 1-2h, nakładamy maskę, którą emulgujemy olej, po to aby łatwiej było nam go zmyć. Zmywamy delikatnym (bez silnych detergentów w składzie) szamponem.
dodawanie oleju do maski - metoda ta sprawdza się, gdy nie mamy czasu na pozostawienie oleju dłużej na włosach, lub po prostu nam się nie chce xd tak czy siak, metoda sprawdza się super. Włosy myjemy jak zwykle, po czym nakładamy na nie maskę/odżywkę do której wcześniej dodaliśmy około pół łyżeczki oleju. Zostawiamy na kilkanaście minut, a następnie zmywamy.
olejowanie w miseczce - moja ulubiona metoda! Podpatrzyłam ją na blogu Blondeme. Polega ona na parominutowym moczeniu włosów w miseczce z ciepłą wodą, do której dodano porcję oleju. Najprościej mówiąc-bierzecie miseczkę, garnek..czy kto co tam woli xd nalewacie do niej ciepłej wody, tak abyście mogły swobodnie zamoczyć całe włosy. Dodajecie olej- ja na dość długie włosy brałam jakieś 3 łyżki. Troszkę mieszacie i do takiej oto mikstury wkładacie włosy. Czekacie aż dobrze nasiąkną i owijacie je w ręczniczek, czy czepek. Zostawiacie na tyle ile w zwykłej metodzie, czyli maks 2 godziny, po czym nakładacie emulgującą maskę i zmywacie delikatnym szamponem. Stosując tę metodę uzyskałam najlepsze rezultaty. Niestety, mimo że najlepsza, jest troszkę upierdliwa i czasem nie chce mi się jej robić. Ale uczulam, że warto!
Tak oto wyglądają tajniki olejowania kręconych i falowanych włosów. Wiecie już jakie oleje mogą Wam dobrze służyć, jak wybrać porządny olej oraz jakimi metodami szarżować w olejowej batalii.
Jeszcze jedno- pisałam Wam wcześniej, że ogromne znaczenie ma regularność. Pamiętajcie o tym! Ja w ostatnich miesiącach ze względu na brak czasu, albo najzwyklejsze lenistwo olejowałam włosy góra 1-2 razy na miesiąc. Wcześniej robiłam to przed prawie każdym myciem. Napisałam te posty dlatego, iż żałuję, że to zaniedbałam. Widzę pogorszenie mojego stanu włosów i dopiero teraz, już po popełnionej gafie wiem jak ważne jest regularne olejowanie. Mam nadzieję, że weźmiecie sobie te słowa do serca i nie zaniedbacie tak potrzeb swoich włosów.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Karolina
piękne włosy! :)
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło :) dziękuję za komplement :)
Usuńładne włosy :) u mnie też sprawdza się olej lniany i mieszanka Babydream :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ja pierwszą butelkę lnianego wykorzystywałam na zmianę na włosy, albo dodawałam do sałatek :D nie dość, że świetnie działa to jest pyszny! :) a spożywanie płynnych olei również ma dużą rolę w kondycji naszych włosów i paznokci :)
Usuńśliczne masz włoski :) ja ma proste włosy ale 2-3 razy w miesiącu też stawiam na olejki :) tylko muszę mieć czas :)
OdpowiedzUsuńzostaję u ciebie :)
i ja u Ciebie! :) masz świetny blog, kto by pomyślał, że zrobię blogowe odkrycie dzięki paście do zębów :D dziękuję za komplement :) każde czy to proste, czy kręcone włosy za olejowanie pięknie się odwdzięczają :)
UsuńTeż ostatnio zaniedbałam olejowanie swoich włosów. Muszę to koniecznie nadrobić :-)
OdpowiedzUsuńTak, człowiek dopiero naprawdę coś docenia jak już to straci- u mnie w tym przypadku w miarę dobrą kondycję włosów. Dobrze, że można to naprawić i nadrobić :)
UsuńFaaajny post. Olej kokosowy kroluje w olejowaniu wloskow w polsce. A chyba raczej powinien krolowac... w indiach. Niestety ciagle latwiej jej podazac za moda niz za wlasnym rozumiem i zdrowym rozsadkiem.
OdpowiedzUsuń